Monthly Archives: March 2015

Nie to nie księżyc

Standard

Kompletnie nie byliśmy przygotowani na podziwianie zaćmienia słoneczka. Szczerze mówiąc to byłam przekonana, że chmury gęsto zasnują niebo i nie będzie nawet wiadomo gdzie patrzeć. A tu niespodzianka. Chmurki na tyle się przerzedziły, że zadziałały jak naturalny filtr i mogliśmy podziwiać zjawisko bez żadnych ochraniaczy na patrzałki. A było na co popatrzeć, bo w kulminacyjnym momencie słońce było zakryte w 96%!

zacmienie1

Szkocja

Standard

Coś nam szczęście nie dopisało na ostatniej wycieczce do Edynburga. Co prawda spędziliśmy miło czas ze znajomymi i załatwiliśmy rzecz najważniejszą, czyli złożyliśmy wniosek o nowy paszport dla córci, ale reszta jakoś nie wyszła. Główną atrakcją naszej wyprawy miała być wycieczka łódką i winda wodna w Falkirk. Na miejscu okazało się, że nic z tego nie będzie, bo jest doroczne spotkanie pracowników dróg wodnych i jest zamknięte. Jakoś nikt nie raczył wspomnieć o tym na stronie internetowej obiektu. Szkocja… Nawet nie było gdzie napić się herbaty, nie wspominając o zjedzeniu obiadu. Rozczarowani i głodni ruszyliśmy do najbliższego zajazdu, który na miejscu okazał się być… zamknięty. Koniec końców obiad jedliśmy w pobliskim Tesco. Gdy później dotarliśmy do zamku w Blackness niemal skakałam z radości, że  takie mało cudo nam się trafiło. Córcia spała, więc męża wysłałam po bilety. I co? Zamknięte. No, więc obejrzeliśmy sobie z zewnątrz i pojechaliśmy do domu. Taka to była wycieczka.

Standard

Mały nie chce jeść i pić. Umiera. Dwa lata temu, gdy Mimi był w takim stanie wkurzałam się na lekarzy. Nie rozumiałam dlaczego nie walczą o niego, czemu nikt nie podpina kroplówki, żeby nawodnić mu organizm. Teraz też nie rozumiem. Zobojętniałam? Nie. Zrozumiałam, że ja nie mogę zrobić nic więcej niż to co robię.

Nie umiem liczyć po angielsku

Standard

To znaczy umiem, ale operacja obliczeniowa w języku Szekspira wymaga ode mnie ogromnego wysiłku umysłowego, zajmuje sporo czasu, a na koniec i tak nigdy nie jestem pewna czy się gdzieś nie pomyliłam.  Mój mózg nauczył się liczyć po polsku i widząc liczbę 20 myśli sobie dwadzieścia, a nie twenty. Także gdy liczę ile to jest 20+50 to moje usta chcą mówić siedemdziesiąt, a nie seventy. A jak do tego seventy mam dodać kolejne twenty to muszę pomyśleć, że mam siedemdziesiąt plus dwadzieścia więc wychodzi dziewięcdziesiąt, czyli ninety. W pracy już przyzwyczaili się, że Entropka liczy pieniądze po polsku, bo tak szybciej.

Podobnie sprawa ma się z różnego rodzaju cyframi. Mój numer telefonu pamiętam po polsku, a na przykład kod wejściowy do drzwi po angielsku. I nie podam nikomu po polsku mojego kodu pocztowego, dopóki nie przywołam sobie w głowie jego angielskiej wersji.  Jakim językiem główka nasiąkła takim trąci 😉