Category Archives: Szkocja

Pitmedden Garden

Standard

Pitmedden to takie małe miasteczko. Mieszka tam trochę ponad tysiąc osób, czyli całkiem sporo jak na szkocką wioskę. Miasteczko jak wiele innych, ale ogród niepowtarzalny.

Glamis Castle

Standard

Glamis Castle jest chyba jednym z bardziej popularnych miejsc w Szkocji. My trafiliśmy fatalnie, bo tuż za niemiecką wycieczką, a i bez tego parking był pełen samochodów. No był tłok. Dość dziwny to widok w Szkocji zwłaszcza w środku tygodnia. Poza tym nawykliśmy do zwiedzania samotnego lub w niewielkich grupach, a tu było niczym z wycieczką szkolną. A w trakcie zwiedzania córcia, gdy tylko traciłą ojca z oczu wołała na całe gardło –Taataaa!! 🙂
Fakt faktem miejsce naprawdę warte odwiedzenia. Wyposażenie i wykończenie wnętrz naprawdę robi wrażenie, zwłaszcza sufity! “Fanom” rodziny królewskiej Glamis Castle znany jest jako miejsce w którym dzieciństwo spędziła królowa Elżbieta (królowa matka). Ponoć jest to jeden z najbardziej nawiedzonych zamków Szkocji. Nie wiem na ile to prawda, ale pani przewodnik kilka mrocznych historyjek nam opowiedziała.

Most

Standard

Most kolejowy Forth Bridge po raz pierwszy widziałam w jakimś albumie z atrakcjami Wielkiej Brytanii i już wtedy zrobił na mnie wrażenie. Po przyjeździe do Szkocji wiele razy podziwiałam go z okien autobusu sunącego po równoległym moście drogowym. Krótkie te chwile były a ja mogłabym się gapić na ten most kolejowy godzinami. Genialnym był ten kto wymyślił te filary w kształcie rombu. Genialną jest myśl ludzka, która pod koniec XIX wieku stworzyła coś co po dziś dzień wygląda imponująco.

Forth Bridge

Forth Bridge

A idea tej konstrukcji jest taka prosta…

Cantilever_bridge_human_model

Przy okazji wizyty braciszków w Edynburgu wybraliśmy się na wycieczkę stateczkiem po zatoce Firth of Forth. Nie dość że przepływaliśmy pod tym architektonicznym kolejowym cudeńkiem to jeszcze spędziliśmy 2 godzinki na uroczej wysepce Inchcolm z ruinami XII-wiecznego opactwa.

Szkocja. Przytulone do klifu

Standard

Odkąd pamiętam chciałam zobaczyć Szkocję. Ciągnęły mnie te zielone przestrzenie upstrzone białymi plamami z owiec, fioletowe wrzosowiska, pola pokrojone murkami z kamieni, urocze kamienne mosty, zamki stojące na zasnutych mgłą jeziorach. I co? Teraz mieszkam w tej krainie zieloności, ale moje serce tęskni za Polską. I tak myślę sobie, że jak już zobaczę co jest tu do zobaczenia to może dobry Bóg da mi wrócić nad Wisłę…

Wczoraj odwiedziliśmy dwa nadmorskie miasteczka. Każde z nich to rząd domów wciśniętych miedzy morze, a jego wysoki brzeg. Przytulające się do klifu domy zdane są na łaskę fal. Pennan było kiedyś rybacką wioską, dziś puste domy czekają na turystów chcących spędzić trochę czasu w odcięciu od świata. Stojąca na brzegu czerwona budka telefoniczna zapewnia kontakt ze światem, bo tu pod klifem nie działają telefony komórkowe. Przejście całej wioski wzdłuż nie zajmuje nawet 10 minut. Wmurowana w ścianę hotelu tablica przypomina, że w latach 80-tych ubiegłego wieku nakręcono tu film “Local Hero”. Do środka nie wchodzimy, bo zamknięte, ale znajoma Szkotka powiedziała mi kiedyś, że jego wnętrza są identyczne jak w filmie.
Crovie jeszcze bardziej przytula się do skał, tu nie ma drogi oddzielającej domy od morza. Tu nie nakręcono słynnego filmu. A pierwsi osadnicy, byli zmuszeni opuścić swe ziemie, żeby zrobić miejsce owcom.

Nie to nie księżyc

Standard

Kompletnie nie byliśmy przygotowani na podziwianie zaćmienia słoneczka. Szczerze mówiąc to byłam przekonana, że chmury gęsto zasnują niebo i nie będzie nawet wiadomo gdzie patrzeć. A tu niespodzianka. Chmurki na tyle się przerzedziły, że zadziałały jak naturalny filtr i mogliśmy podziwiać zjawisko bez żadnych ochraniaczy na patrzałki. A było na co popatrzeć, bo w kulminacyjnym momencie słońce było zakryte w 96%!

zacmienie1

Funciki

Standard

Jeszcze trochę i będziemy znać wszystkie starsze osoby w okolicy. Moje dziecko przyciąga je jak magnes. Wszyscy zagadują, zachwycają jej się jej niebieskimi oczętami,a mała wdzięcznie się wstydzi, co powoduje kolejne zachwyty. Tu niby się chowa za moją nogę, ale z oczu bije ciekawość. Tu się uśmiechnie, tam pomacha rączką, mrugnie oczyma albo coś krzyknie żeby zwrócić na siebie uwagę i już kolejne serca zdobyte. Wczoraj gdy upolowała następnego sąsiada “zarobiła” na tym dwa funty. Pan zwyczajnie wyjął monetę i wrzucił jej do kieszonki. Gdy opowiedzieliśmy o tym później znajomym okazało się, że to taki stary szkocki zwyczaj, który ma przynosić dzieciom szczęście. Ot co.

Jakby ktoś się nudził to może sobie poukładać puzzle z pensów.  Foto:WIkipedia

Jakby ktoś się nudził to może sobie poukładać puzzle z pensów. Foto:WIkipedia

A skoro przy funtach jesteśmy to muszę przyznać, że brytyjskie monety i banknoty są fascynujące. Polska złotówka pzy bryjskim wzornictwie wypada naprawdę… nudno. Oczywiście w UK obowiązkowy jest wizerunek obecnego monarchy, ale druga strona monety zwłaszcza jednofuntowej ma wiele “twarzy”. Znaleźć tam można m. in. walijskiego smoka, heraldyczne lwy, złoty naszyjnik z Broighter, herb Zjednoczonego Królestwa, oset tzw. popłoch będący symbolem Szkocj lub mosty. Różne są także napisy na krawędziach monety. Najczęściej powtarza się Decus et tutamen co oznacza Ozdoba i zabezpieczenie. Inne inskrypcje to np. Nemo me impune lacessit tzn. Nikt nie prowokuje mnie bezkarnie czy cytat z walijskiego hymnu Pleidiol wyf I’m gwlad tzn. Wierzę w mój naród/kraj.

A banknoty? Banknoty w Szkocji są… kolorowe. Pamiętam jak kiedyś moja znajoma wpadła w przerażenie gdy z bankomatu w Edynburgu wyszły jej funty szterlingi. Myślała, że to jakieś kolorowe kawałki papieru. Wszystko przez to, że niektóre lokalne banki Szkocji emitują swoje własne banknoty (a właściwie to rodzaj weksla).

20pounds
Inne kolorowe banknociki można zobaczyć na kraina-kiltow.pl

Szkockie cmentarze

Standard

Jakże odmienne są szkockie cmentarze od polskich. Na zielonej trawie stoi las kamiennych nagrobków, które z roku na rok coraz bardziej zielenieją. Tu i ówdzie widać celtyckie krzyże, rzadziej rzymskie. W powietrzu unosi się zapach kamienia i wilgotnego mchu. Czasem na gałęzi jakiegoś drzewa przysiądzie ptak, a pod nogami przemknie zając. Pusto, cicho. Nawet dziś. Raczej nie znajdziemy tu kwiatów, a już tym bardziej zniczy. Nie na starych cmentarzach. Na tych nowszych z roku na rok przybywa nagrobków z polskimi nazwiskami. Tam nieśmiało palą się jakieś lampki przytulone do kamiennej tablicy, bo kilka centymetrów dalej za parę dni znów przejedzie kosiarka.